Informacje

O KAMPANII PROMOCJI MIĘSA GĘSI w tygodniku NEWSWEEK POLSKA (NR 45, 7.11.2010) - artykuł "Gęś narodowa".

Ruszyła dwumiesięczna akcja reklamowa zorganizowana przez Krajową Radę Drobiarstwa - IG. O szczegĂłłach promocji informuje w  tym artykule Leszek Kawski – Przewodniczący Komisji Zarządzającej Funduszem Promocji Mięsa Drobiowego.

Producencie brojlerĂłw - na co płacisz 0,1% wartości żywca?

Fundusze promocji mięsa drobiu zostały użyte przeciwko producentom brojlerĂłw - wspĂłłwłaścicielom tych środkĂłw.  Żaden  szanujący siebie i konkurentĂłw, profesjonalny reklamodawca, zachwalając swĂłj towar (gęsinę), nie obrzydza rĂłwnocześnie produktĂłw oferowanych przez konkurencję (kurcząt brojlerĂłw). To zresztą nie tylko  zły obyczaj, ale także niedozwolona reklama porĂłwnawcza, zdefiniowana w ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.


Nic nie ujmując walorom smakowym i dietetycznym pieczonej gęsi, nie można konsumentom mięsa kurczęcego wmawiać, że „Kurczaki są tuczone paszą, faszerowaną antybiotykami, a na fermie siedzą stłoczone jak sardynki i tak pachną, bo do produkcji mączki paszowej używa się sproszkowanych ryb”. I kilka wierszy niżej : „Dlaczego w takim razie na rynku szlachetna gęś ustępuje nie tylko krĂłlikom, lecz także pospolitym, tuczonym czym popadnie brojlerom? Panu Radosławowi Omachelowi,
autorowi artykułu „GĘŚ NARODOWA” (Newsweek 45/2010 z 7.XI.2010:50-53
http://www.newsweek.pl/artykuly/wydanie/1241/ges-narodowa-,67223,1) można ewentualnie wybaczyć niefortunne epitety jakimi obdarzył kurczęta brojlery gdyby nie fakt, że inspiracją artykułu jest kampania  finansowana z funduszy promocji  pochodzących  od każdego kg żywca kurcząt, wyprodukowanego w tych pachnących sardynkami fermach.
Tak więc z przymusowych funduszy gromadzonych od 2009 r.  na promocję mięsa drobiowego,  zarządzający nimi (KRD-IG)  przeznaczył  2.5 mln zł na lansowanie gęsiny i rĂłwnoczesne obrzydzanie mięso kurcząt brojlerĂłw.


Nie wiadomo, dlaczego p. Redaktor jest tak nieprzychylnie nastawiony do japońskiej potrawy „suszi”, zrobionej, wg. niego, z odpadkĂłw rybnych, czy też przysmakĂłw francuskich, jakimi są udka żabie czy ślimaki. Potrawy te w najmniejszym stopniu nie zagrażają spożyciu gęsiny w Polsce. Nawiasem mĂłwiąc, tylko część polskich ślimakĂłw, eksportowanych do Francji, to poczciwe winniczki. Oby zapowiadane spoty antenowe ( 50-80 emisji ), były promocją gęsiny, a nie antyreklamą mięsa innych gatunkĂłw drobiu mięsnego. Oczywiście pozostałe  fundusze też można przeznaczyć na obrzydzanie innych potraw mięsnych jak np. wołowiny, wieprzowiny czy jagnięciny (z wyjątkiem mięsa krĂłliczego), ale wĂłwczas w środowiskach branżowych może dojść do prawdziwej „jatki” . Branże te  bowiem rĂłwnież będą prowadziły własne kampanie promocyjne.

Niedokładna i nieprecyzyjnie sformułowana jest też informacja, że Zakład Doświadczalny Państwowego Instytutu Badawczego w Kołudzie Wielkiej na Kujawach, opracował i opatentował genotyp polskiej gęsi, białej kołudzkiej, krĂłlującej w polskich fermach. W Kołudzie Wielkiej jest zakład Doświadczalny, należący od 60 lat do Instytutu Zootechniki, a genotypĂłw się w Polsce nie patentuje.  Patent posiada marka handlowa „Gęś Biała Kołudzka”,  ktĂłry przed laty, na wniosek jej właściciela tj. Instytutu Zootechniki – PIB, przyznano towarowym mieszańcom dwu rodĂłw gęsich, genetycznie doskonalonym w ZZD Kołuda Wielka.

Pana Redaktora R. Omachela nie interesuje natomiast zupełnie, ile w gęsiej tuszce, ważącej 4-5 kg,  a 15 zł/kg jest mięsa, tłuszczu i kości. Nawet przyjmując za sprawdzony przez P.T. Redakcję Newsweeka fakt, że tłuszcz gęsi działa jak afrodyzjak, to po jego wytopieniu, z olbrzymiego „ptaszyska”, ktĂłry nie zmieścił się w redakcyjnej zamrażarce,  pozostaje zaledwie 53.1 % mięśni, 24,6% skĂłry z tłuszczem podskĂłrnym i 22,3% kości. Tymczasem tzw. wydajność rzeźna kurcząt brojlerĂłw wynosi ok. 70%, przy cenie 7 zł/kg. Na rynku, jak wiadomo decyduje głĂłwnie cena i trudno się tu odwoływać do patriotyzmu czy kultu św. Marcina.

Pan Redaktor R. Omachel błędnie kojarzy Święto Dziękczynienia z innym świętem narodowym obchodzonym w USA 4 lipca,  pisząc, że: „Autorzy kampanii „Gęsina na św. Marcina” wzorują się na amerykańskiej tradycji rodzinnych kolacji w niepodległościowe Święto Dziękczynienia w ostatni czwartek listopada z obowiązkowym indykiem na talerzu.”

Na zakończenie można tylko zauważyć, że w problemach gęsiny, Redaktor R. Omachel tak dalece się „szarogęsi”, że załączony na s. 51 portret Gęsi Kołudzkiej, można przyjąć za propozycję nowego godła Polski. Trudno natomiast uznać rycinę ze str. 52, za rysunek polskiej gęsi białej kołudzkiej – jest to sylwetka typowej gęsi francuskiej – emdeńskiej lub tuluskiej.  Uwagi te jednak nie mają wpływu na smak gęsiny, nawet popijanej winem Beaujolais Nouveau, ktĂłrym to tak gardzi p. Redaktor, poświęcając mu jednak ponad połowę wierszĂłwki.